Witam wszystkich. Dawno mnie tu nie było, ale chciałabym się podzielić swoimi wrażeniami "po". W sierpniu minie dwa lata od zażycia ostatniej tabletki.
Skóra poprawiła się o 95%. Więc można powiedzieć, że jestem zadowolona, wypryski pojawiają się bardzo rzadko, a jak już to schodzą same, gładkość skóry oceniam na 50%, nie jest tak super jakbym się spodziewała, ale spoko. Wągierki się pojawiają na tradycyjnej strefie T ale są dużo słabsze. A teraz minusy, jest ich troszkę bo aż 3.
1. Zaczerwienienie skóry pozostało, tzn. rano jest ślicznie, ale jak zabieram się do podstawowej higieny twarzy to jestem czerwona jak burak. Buzia reaguje na różne specyfiki, przez około 30 min. jest podrażniona i piecze. Jestem czerwona aż po samą żuchwę. Do ok. godziny to mija, ale generalnie cały dzień jestem zaróżowiona.
2. Po dwóch latach strefa T jest delikatnie przetłuszczona, natomiast reszta partii buzi jest tak sucha, że kremy nawilżające muszę stosować po kilka razy dziennie. Nie ma mowy o jakimkolwiek makijażu, bo wysusza na maksa.
3. No i to chyba ostatni najgorszy minus tej kuracji, zanikła mi owulacja, myśleliśmy z mężem o 2 dziecku, ale niestety jak na razie nic. Robiłam badania i lekarz stwierdził, że na dzień dzisiejszy nie mam w ogóle owulacji. Zaznaczę iż testy owulacyjne robię od ok. 6 miesięcy. Pocieszam się, że można to leczyć farmakologicznie, jeśli leki nie spowodowały większych spustoszeń. Na szczęście jedno dziecko już mamy, więc jakoś to będzie.
Pozdrawiam wszystkich i zaznaczam, że nie każdy może mieć takie skutki po, więc nie panikujmy. Ale dziewczyny zastanówcie się czy najpierw rodzina i dzieci a potem kuracja, czy na odwrót. Wszystko zależy od tego kto jakie ma marzenia.
Buziaki