To moze z pozytywnych rzeczy:
Niedlugo koncze kuracje, biore obecnie 11 opakowanie.
Zauwazylam ze nie biegne po obudzeniu od razu do lustra, tak jak bylo kiedys i zawsze bylo cos "nowego". W sobote bylam na imprezie i dopiero nastepnego dnia zwrocilam uwage na to, ze ani razu nie martwilam sie, ze sie blyszcze albo cos mi w trakcie wyskoczylo (kiedys tak bylo: wychodzilam z domu bez pryszczy, a po paru godzinach mialam cos np.na brodzie :/ najgorsze ze orientowalam sie dopiero po jakims czasie i tak z "tym" nieswiadomie chodzilam)
Jedyne co mnie zdziwilo ostatnio to niewielki stan zapalny na policzku, ale to chyba oznaka tego, ze skora jeszcze sie oczyszcza. I nie zaluje, ze posluchalam dermy, ktora przepisywala mi coraz to kolejne opakowania a ja chcialam juz skonczyc kuracje sadzac ze jest juz wszystko okej.
Pewnie, ze juz bym chciala skonczyc, ale wole miec pewnosc, ze sie z tego kompletnie wyleczylam; mam na pewno wziac jeszcze 12 opakowanie a dalej nie wiem, jesli bedzie trzeba to wezme i 13, i tu uwaga do wszystkich:
Lepiej wziac kilka opakowan wiecej, niz nie dobic do odpowiedniej dawki z ryzykiem, ze to wszystko wroci (tym bardziej ze zeby wziac kolejna kuracje trzeba odczekac kilka miesiecy).
ps. no i jestem w szoku, ze mialam ochote pojsc na jakakolwiek impreze, bo nie bylam nigdzie od maja - nie mialam ochoty obcowac z ludzmi, to byla niezla depresja.
Na chwile obecna (i mam nadz.ze tak zostanie) jestem dobrej mysli i trzymam za Was wszystkich mocno kciuki!
pozdrawiam, Małgo.