Widzę, że Pan doktor pomimo wielu specjalizacji i tytułów naukowych przyjął postawę argumentacji na zasadzie nie, bo nie... Bez podawania konkretnych argumentów. Konsekwencją tego podejścia jest bezrefleksyjne zawierzenie ze strony pacjentów, którzy idą tą drogą ślepo za doktorem, bo przecież to co powie lekarz jest święte - istne średniowiecze. Ciekawe czy Pan chociaż trzymał kiedykolwiek taki test w swoich rękach, ciekawe czy czytał Pan instrukcję użytkowania wyrobu i co najciekawsze - ciekawe czy konfrontował Pan ją względem metod laboratoryjnych. Chętnie Panu do umożliwię, jeśli nie jest Pan odporny na nową, niekonwencjonalną wiedzę. Druga sprawa - rozumiem, że pracował Pan w dziale kontroli jakości testów w niemieckiej jednostce notyfikowanej, która nadała uznawany na całym świecie certyfikat jakości CE oraz certyfikaty ISO? Rozumiem, że porównywał Pan wyniki badań testów na poziomie klinicznym z powszechnie obowiązującą metodą referencyjną jeśli chodzi o diagnostykę kiły? Rozumiem, że ta metodologia umożliwiła Panu na jakże rzeczową i merytoryczną odpowiedź - "Jednak do diagnostyki kiły na pewno nie są to dobre testy". Brawo!