Chciałabym Wam opisać moją drogę przez mękę, jaką jest świerzb. Na początku, około miesiąca temu moja córka miała wysypkę na całym ciele - ma 8 lat. Pomyślałam, że to przez płyn do płukania (niemiecki Lenor - o czym zapomniałam). Płyn odstawiłam, poszłam do lekarza - dostała wapno w syropie i tyle. 3 dni i miało zniknąć - a tu nic. Na dodatek pojawiło się to paskudztwo u mnie. Też w formie czerwonych kropek (jak to nazywa moja Córka). Nijak to się miało do zdjęć jakichś plackowatych czerwonych plam na internecie... No nic, zaczęłyśmy się drapać. Po 3 tygodniach nie wytrzymałam - zrobiły mi się już placki, a córce jakoś znikało po Medidermie (jakimś trafem doradziła mi o tym przyjaciółka). W międzyczasie mam wrażenie, że zjadał nas stres - przeprowadzka, obniżenie odporności - było coraz gorzej. Znowu lekarz, znowu nic -
alergia. Skierowanie do dermatologa, ale wcześniej już sama postawiłam diagnozę (lekarz mnie wyśmiał, farmaceutka też). Dostałam ja lek Allegra, a moja Córka Delortan (2x 5 ml). Do smarowania 3x dziennie Eledan. Ulżyło. Dodałam olejek z drzewa herbacianego, potem zrobiłam miksturę Afaniseptu (saszetki z 200 ml Medidermu). Siebie wykąpałam w olejku herbacianym, wszystko przed ubraniem prasowałam i prałam w 60 stopniach. Koszmar! Córce wszystko zniknęło. A mi się pojawiało. Ale już nie swędzi. Dalej wertowałam fora, trafiłam na Sora ***, posmarowałam siebie i córkę. Jej nic nie jest, a mi nadal przybywa wykwitów. Włączyłam w to ocet. Piekło niemiłosiernie - ale nie robiły mi się żadne białe plamy, a jakby czerwone strupy. Przemywam od tygodnia 2x dziennie. Plamy znikają, a te co są, smaruje jeszcze Sora ***. Od drapania porobiły mi się siniaki - smaruje je Altacetem w żelu. Córkę kąpię profilaktycznie w soli (0,5 kg dziennie plus kilka kropel olejku lawendowego lub cynamonowego). Kupiłam na allegro steamer Philipsa - chcę się tego dziadostwa pozbyć, walczę i jest coraz lepiej. Oby mi tylko sił starczyło na dalszą walkę, najgorsze jest wyśmiewanie mojego problemu przez innych domowników. Oni się drapią, ale nie chcą nic profilaktycznie stosować. Myję więc toaletę octem, prasuję z dodatkiem octu i wszystko dezynfekuje. Pościel wystawiam codziennie na mróz (na szczęście była zima)....! Padam z nóg, ale mam wrażenie, że jest to związane z naszym osłabieniem odporności. Im mniej drapie, tym nabieram większej ochoty na życie. Acha, 2x dziennie nacieram się octem i kąpię we wrzątku. Ulga! Pozdrawiam