Pokrzywka to największy koszmar na jawie z jakim się spotkałem. Objawy podobne do Waszych lecz bez zawrotów głowy. Były
swędzenia,
wysypka i dosłownie upośledzenie - zero wysiłku fizycznego, totalne unikanie stresu, nawet jak spałem i coś mi się przyśniło nie wiedziałem gdzie zacząć się drapać po gwałtownej pobudce, oczywiście temu wszystkiemu towarzyszyły napływy gorąca/gorączki ... no ale cóż, człowiek musi sobie jakoś radzić dlatego po lekarzach trochę już się nachodziłem.
Alergolog poleciła mi nanobazę (miałem strasznie wyschnięte dłonie, co było dosłownie bodźcem dla pokrzywki... jeśli również macie taki problem ze skórą również polecam przynajmniej raz w tygodniu). Hmmm... z lekarzy to naprawdę tylko alergolog miała coś do powiedzenia (nie wiem, może reszta nie miała szczególnych pomysłów). Dlatego pierwsza rada amatora, który sobie z pokrzywką poradził:
- Relaks, maksymalny odpływ i miła muzyczka. heh... ludzie tacy jak my po prostu muszą mieć zdecydowanie inne podejście do życia, do problemów (o ile nie chcemy się żywcem ugotować... |pamiętam jak musiałem w czasie zajęć wychodzić na dwór żeby się ochłodzić)... nie chcesz pokrzywki więc zlewaj większe emocje, a przynajmniej na początku. Mi na przykład dodatkowo pomogła praca nad oddechem. Kiedy już nas złapie to przekleństwo trzeba dostarczać organizmowi równomiernie duuużo tlenu.
- Nie myć się środkami, które wysuszają skórę i środkami, które skórę natłuszczają. O to też trzeba zadbać.
- O! Jeszcze coś powiem, ale to zupełnie nie "fachowo". Kiedy już dosłownie nie mogłem wytrzymać wziąłem sobie od ojca tabletę na alergię. O dziwo pomogło... nie namawiam, ani nie polecam lecz mój organizm miał po zażyciu zupełnie spokojną noc. (ja już byłem królikiem doświadczalnym samego siebie - despera)
- I coś na koniec... pokrzywki nie mam od chyba roku, może nawet dłużej (ale oczywiście czasami powraca przy sporcie... sporadycznie, bo sporadycznie, ale powraca) Zauważyłem definitywną poprawę... tak po prostu. Organizm jest zdolny do wszystkiego się przyzwyczaić, a dokładniej człowiek jest w stanie zapanować nad swoim organizmem... Kilka lat męczyłem się z pokrzywką i najtrafniejszą radą jest obojętne nastawienie do tych wszystkich wysypek, swędzeń, gorączek... oczywiście nie do przesady - trzeba sobie pomagać np zimnym powietrzem, ale kiedy macie "napad" nie myślcie o nim, a przynajmniej zacznijcie tak się nastawiać, że pokrzywka po prostu jest. Teraz jak trenuję i czasami się pojawia to bez żadnych emocji czy żalów otwieram okno, pozwalam organizmowi na odpoczynek i tyle. Nie ma wyjścia, ponieważ to nie jakiś wirus tylko "strajk" naszego ciała. Po tych kilku latach tortur jestem znacząco silniejszy psychicznie - taaa... wolę nawet nie wspominać tego piekła.