Witam serdecznie,
jestem nowa na tym forum. Postanowiłam zwrócić się ze swoim problemem tutaj, bo już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Otóż mój problem wygląda tak: Od około 5 dni coś mnie gryzie. Przynajmniej tak mi się wydawało - mam kota, za oknem jest dużo zapchlonych kotów, dlatego myślałam, że to mogą być pchełki. Drapałam się, ale nic wielkiego z tego nie wychodziło - prócz pojedynczych malutkich krosteczek. Nie mają żadnych strupków, nie są ropne. Byłam przekonana, że to pchły, wypsikaliśmy wszystko w domu. Wątpliwości zaczęły się, kiedy mój chłopak powiedział mi, że też się drapie, twierdzi, że zaczął się drapać jego malutki braciszek początkowo. Nikt z nas nie ma większych krostek, grudek czy bąbli. To malutkie krosteczki które znikają, jak już się ich nie drapie. Wróciłam właśnie od lekarza, dostałam Tetrix cream, pani wykluczyła mi pasożyty i podejrzewa, że to na tle alergicznym. Wtedy problem przeniósł się na moje tabletki antykoncepcyjne, które dopiero zaczęłam brać pierwszy raz w życiu - dopiero 8 tabletek. Poszłam do ginekologa, stwierdził, że najprawdopodobniej moje dolegliwości są od hormonów. Tabletki nazywają się Naraya. W skutkach ubocznych jest napisane, że może występować świąd i wysypki. To ma sens, tylko w dalszym ciągu nie jestem przekonana co do tego, że przyczyną są tabletki. Przecież to się wzięło od małego braciszka chłopaka, później miał chłopak i ja. Dziś dokładnie przyjrzę się, czy nasze objawy są takie same, bo możliwe, że mamy co innego, może to u nich są pchły - mają psa, który często przebywa na dworze, a u mnie może przyczyną są tabletki. Nie wiem już nic... Chłopak przyjeżdża dziś do mnie na weekend i obawiam się.