Pani Doktor przepisala antybiotyk będę żył
Treść zablokowana przez moderatora
Treść zablokowana przez moderatora
Treść zablokowana przez moderatora
Gość 2013-01-17 11:14:18
Witaj,
Cieszę się, że Ci się poprawia, moja żona bardzo ucierpiała od AZS i dobrze wiem, jak czuje się kobieta z takimi zmianami na twarzy.
Napiszę o czymś, czego nie mogę "polecać gorąco" bo nie jestem lekarzem, a tylko chemikiem interesującym się roślinami leczniczymi, ich działaniem farmakologicznym i ich chemizmem. Praktykującym na żonie z AZS z bardzo dużym powodzeniem :)
Ale napiszę o czymś, co pozwoliło żonie doprowadzić do porządku bardzo poważne problemy dermatologiczne z twarzą. Jak wiadomo steryd można dać raz czy dwa razy, a następnie dobry dermatolog każe się przerzucać na protopic. Rzecz w tym że ten ostatni, choć skuteczny, obniża miejscowo odporność - i jeśli komuś w te atopowe/uczuleniowe zmiany weszły bakterie, to musi być ostrożny - a w zasadzie to kończą mu się alternatywy.
Otóż w toku różnych domowych zabiegów z silnymi ziołami, które pokrótce opisałem w wątku o egzemie dłoni, poznaliśmy rewelacyjne, bardzo silne właściwości lecznicze pospolitego ziela - wrotyczu. Rośnie na łąkach, pod lasami, przy drogach. Ma fantastyczne, wręcz brutalne działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze i przwciwzapalne (zawiera liczne substancje o silnym działaniu przeciwzapalnym, także o działaniu zbliżonym do egzemowych sterydów). Robiliśmy z tego standardowy napar: łyżeczka z czubkiem na szklankę wrzątku, odstawić pod przykryciem na 20 minut. Następnie przelewaliśmy przez filtr do kawy i aplikowalismy na twarz z atomizera, standardowego rozpylacza. Trwałość naparu oczywiście jeden dzień :)
UWAGA! Środek brutalny i ostateczny - ale musiałabyś zobaczyć, od jakiego stanu doszła moja żona do dzisiejszej prawie-normalności. Miała naprawdę poważne problemy, a wrotycz okazał się jednym z ważniejszych i silniejszych leków, które ją z tego wyciągnęły - obok m.in. glistnika. Rolę sterydów i antyhistamin oceniam jako dużo skromniejszą. Immunosupresja odpadała przez liczne problemy z gronkowcem i paciorkowcem. Trzykrotnie bardzo pomocny był antybiotyk - właśnie ze względu na te bakterie. Uczciwie to odnotowuję - nie samymi ziołami człowiek żyje ;)
Ale do rzeczy: twarz psikana wrotyczem strasznie ją piekła, oklepywała ją sobie dłońmi i psikała ponownie - i znów klepała, i tak w kółko przez parę minut.
Tak przez parę dni.
Efekty?
Schodziło zaczerwienienie typowo atopowe, tj. związane z AZS.
Cofały się zmiany i wypryski o podłożu bakteryjnym.
Wiginęło coś, co prawdopodobnie było nurzeńcem (demodex) - bardzo dobry dermatolog go u żony podejrzewał, obok AZS.
Słowem - twarz się oczyściła całkowicie.
Co jakiś czas taką terapię sobie powtarza.
Ktoś zapyta ironicznie, czy ten wrotycz może również tańczy i śpiewa?
Nie, nie śpiewa. Ale jest brutalnym środkiem "bójczym" na wszelkie drobnoustrojstwo, a jego zabójcze działanie na nurzeńca także jest znane nauce. Do dziś jest "oficjalnie" używany w leczeniu wszawicy. Napar z wrotyczu to także skuteczny pestycyd (np. na mszyce) i repelent na komary.
Żadnemu innemu lekowi zona nie zawdzięcza tyle, co wrotyczowi. Używamy praktycznie wyłącznie zewnętrznie - w kremie, kąpieli, naparze do psikania. Czasem dawałem sobie nalewki wrotyczowej do herbaty, przeziębienie szybko mija.
Nie traktuj tego jako "zalecenia" - jak pisałem, nie jestem lekarzem.
Jednak zaobserwowałem niezwykłą skuteczność tego prostego środka - przetworów wrotyczu - w bardzo ciężkim i skomplikowanym przypadku AZS z powikłaniami.
Mój wpis należy rozumieć jako INFORMACYJNY.
Tym niemniej uważam, że osoba przyparta do muru może z tym poeksperymentować. Podejrzewam, że z dużym powodzeniem.
gość
Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.
Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.