Na żonie przećwiczyłem wiele 'domowych' sposobów, dochodząc zresztą do całkiem wyrafinowanych receptur. Najpierw były bardzo jej pomagające kąpiele ziołowe - dla przykładu przeciwzapalnie działa uczep trójlistny (mocny napar dodany do wanny), silnie przeciwbakteryjnie ziele jeżówki. Bardzo skuteczny jest przetacznik leśny, słoma owsiana też. Pokrzywa, skrzyp. Chyba najsilniej działają wrotycz i glistnik - ale uwaga, to są środki brutalne, prawdopodobnie odważą się na nie tylko ludzie zdesperowani. Wciąż mówię o kąpielach. Mają tak silne działanie przeciwbakteryjne i przeciwzapalne, że potrafiły dawać wielodniową poprawę jak po najlepszych, nowoczesnych lekach.
Idąc tym tropem zacząłem jej robić kremy z wyciągami ziołowymi (zioła jak wyżej i wiele innych - np. nagietek, kwiatostan lipy, bluszcz, lukrecja) i od niemal dwóch miesięcy żona nie tknęła sterydów. Krem na lanolinie z silnym maceratem ze świeżego jaskółczego ziela działa lepiej od sterydu bo nie tylko likwiduje atopowe zaczerwienienie, ale też pielęgnuje i regeneruje skórę zamiast ją niszczyć. To żadne zabobony ani "nienaukowe" sposoby, bo przeciwuczuleniowe działanie glistnika opisywała lwielokrotnie iteratura medyczna (np. prof. Ożarowski). W dobie sterydów lekarze o tym nie pamiętają, uważają zioła za "przestarzałe" i niedoskonałe sposoby - a to wielki błąd, zioła mogą BARDZO pomóc bardzo wielu poważnie chorym ludziom i to w sposób, jakiego nie da im konwencjonalna medycyna. Moja żona jest najlepszym przykładem.
Trudno powiedzieć, czy kremy z glistnikiem, wrotyczem czy prawoślazem i lukrecją działałyby równie dobrze 3 lata temu, gdy jej stan był wprost dramatyczny. Przez ten czas doprowadziliśmy ją do stabilnego, przyzwoitego stanu i w tej chwili wyrabiamy na samych ziołach - ale jak pisałem, wypracowałem złożone, głęboko przemyślane receptury kremów i kąpieli. Poznałem czynne składniki wielu ziół - mało kto wie, że wiele saponin (zawartych m.in. w lukrecji i mydlnicy) działa podobnie, jak kortykosteroidy - choć wolniej i łagodniej, to jesnak bardzo skutecznie.
Co do dłoni. Mam z nimi problem z kolei ja sam - walczę przy pomocy novate, akurat ta maść mi leży. Świetny jest AVILIN, lek którego nie polecają dermatolodzy bo go pewnie nie znają, albo nie pomyślą. Tymczasem pozwala on bardzo ograniczyć użycie sterydów, stanowią warstwę ochronną dużo lepszą niż wazelina bo nie tylko izoluje zmianę od otoczenia, ale jeszcze pobudza gojenie i regenerację naskórka.
Kremy ziołowe działające na żonę nie działały wystarczająco dobrze na moje dłonie, trudno je było uznać za przydatne dla mnie. Jednak wpadłem na trop dawnych, przedsterydowych receptur na egzemę dłoni i już sporo dzięki nim zyskałem - mogę ograniczyć stosowanie novate, pozbyłem się bardziej opornych, "zastarzałych" zmian które nie chciały się niczym doleczyć. Nie działa za to zbyt dobrze na świeże, nowe zmiany (pęcherzyki). Na razie eksperymentuję z pastą zawierającą sproszkowany korzeń lukrecji, która wykazuje działanie przeciwzapalne i "kortykoidotropowe" (hehe), avilin, lanolinę, nalewkę wrotyczową i białą glinkę powodującą powolne wchłanianie pasty, co jest w egzemie dłoni kluczowe (o ile szukamy czegoś innego, niż steryd klasyczny).
Będę eksperymentował z innymi składnikami - na pewno wypróbuję świeży wrotycz w czerwcu, pewnie też glistnika, wykę, kłącze rdestowca itd.
Ale mówiąc najkrócej - BARDZO warto szukać poza tym, co oferuje oficjalna
dermatologia, bo wiele sposobów działa i jeśli nawet nie pozwoli w pełni odstawić wrednych sterydów, to zmniejszą ich zużycie i pozwolą zregenerować skórę. W przewlekłych chorobach człowiek musi szukać wszelkich sposobów i środków, niezależnie od ich pochodzenia (czy to akademia medyczna, czy kambodżańskie ziołolecznictwo ludowe) - trzeba działać jak największą ilością sposobów i środków, co z czasem zawsze przyniesie zauważalny, o ile nie zaraz zbawienny, efekt.
Nie pomyślałbym, że pomocny może być środek tak prosty, jak sól gorzka - ale pisze to dorosły i piśmienny człowiek i ja to przyjmuję do wiadomości. Zapewne nie podziała na każdego tak dobrze, ale sprawę warto odnotować.
Ktoś inny pisał, że zlikwidował sobie momentalnie egzemę dłoni przy użyciu pospolitej roślinki - gwiazdnicy. Zawiera ona saponiny trójterpenowe o szczególnie dobrym działaniu na skórę... I tego również spróbuję - w czerwcu, jak będzie kwitła.
Nie poddawajcie się, walczcie - i pamiętajcie, WIEDZA jest Waszą najsilniejszą bronią. Wszelka wiedza - ja np. szczególnie zyskałem na wiedzy o roślinach leczniczych. I tej ludowej, prastarej - i tej płynącej z niezliczonych, współczesnych badań, o których coś mało się mówi i pisze w mainstreamie, a które przynoszą niejedną rewelację i nadzieję chorym na paskudne choroby, WŁĄCZNIE Z NOWOTWORAMI (np. patrz hasła: wilczomlecz, ingenol, rak skóry).
Pozdrawiam.