Kochani, napiszę wam , że ja od 2 lat walczyłem z tym dziadostwem pajęczakiem, zastosowałem wszystkie kremy i leki i nic- z solą i kwaskiem cytrynowym włącznie.
Czytałem czytałem i czytałem i natrafiłem na temat OCET.
Czemu nie, pomyślałem. Mój świerzb umiejscowiony był na pachwinach nóg i jądrach-normalnie masakra.
Wziąłem ocet chlu na rękę i po skórze posmarowałem z 3 razy. Dzizus co za bul. Ale niedługo.Ocet wchodzi w skórę zmienioną chorobowo przez pasożyta i już po paru minutach widać jak
skóra zamienia się w białe krosty, bez ropy, po prostu w miejscu gdzie są swierzbowce zcina naskórek razem z dziadami. Na początku wystraszyłem się tak szybką reakcją skóry na ocet. Wszędzie gdzie był świerzb miałem białą skórę. Po kilku godzinach umyłem się wodą z mydłem. Na 2 dzień rano w miejscach białej skóry były już strupki.
Ocet był 7%. Ocet z zdrową skórą nie wchodzi w reakcję i nie podrażnia, tylko z chorobowo zmienionymi miejscami. 1 wcieranie ostro 3 razy. Nastepnie można używać octu już codziennie zapobiegawczo i leczniczo. Nawet rozcięczony delikatnie wodą. Efekt leczenia jest paskudny wizualnie w czasie leczenia, ale to tylko pare dni. Potem jest już lepiej, z octem nie używałem już żadnych kremów. Pozdrawiam, i sam się dziwię taki ocet za 2 złote, a tyle dobrego w nim.