mam blisko 30 lat, mialem problemy z cera jak wielu w wieku 14-17. do czasu kiedy to lekarz przypadkowo przepisal mi
davercin roztwor. problem nieblahy zginal na lata po 3-4 dniach.
jakos po 22-23 roku zaczelo sie. pierwsza praca, A/C w biurze, dlugie godziny, stres, pierwsze zacne pieniadze, stad nalogowo alkohol, nalogowo palenie.
twarz nagle zaczela koszmarne ilosci sebum produkowac, po godzinie od mycia moglem chusteczke higieniczna wykrecac. davercin z roztworu na zel, pozniej dalacin, dziesiatki kremow, tonikow, litry olejku herbacianego, PLN tysiace na zaklamane kosmetyczki etc i koszmar narastal.
udalem sie do lekarza dermatologa. zaczelismy od profesjonalnych kremow zapobiegajacych sebum. nic.
nastepnie tetracykliny. zginelo po 3 dniach, lecz skora wciaz szalala. po 3msc. tetracykliny bylo wciaz ok, lecz po kolejnych 2-3dniach od zaprzestania lub zmnijeszenia dawki problem narastal.
nastepny etap ***. zgdonie z ulotka. pierwsze 3-5 dni koszmar spotegowal sie. jakby limit na miesiac chcial sie wyrobic. po czym systematyczne poprawa. po tygodniu juz tylko rany zabliznialy sie. po 2tyg. piekna cera, zero wynaturzen. po 3tyg. sebum w normie, jak u niemowlaka. zaczalem drugi msc, moze byc tylko lepiej, a wg lekarza jestem nieprawdopodobym przypadkiem tradziku pospolitego.
problemy z ***?
skora calego ciala wrazliwa na czesta kapiel, kremy/balasamy po kapieli nieodzowne. tylko na boga bez vit.A. mi wystarcza alantan masc, cena smieszna, dzialanie miod esencja.
ranki, zadrapania, skaleczenia dlugo sie goja. zamiat 2-3dni, 2-3tyg.
uwaga na usta, w szczegolnosci ich kaciki. bedzie trudno.
pic mozna, sport forsowny uprawiac rowniez, popularne kwestia depresji raczej posrod bajki wsadzcie.