Hmmmm, dziewczyny, optymizmu dużo!!! Może łątwo mi mówic, bo u mnie na razie jest wszystko pieknie i idzie ku dobremu, ale wiem jak to jest... Listopad/grudzień zeszłego roku to był dla mnie dramat!!! Naprawde, ciągle chciało mi sie ryczeć, nic mnie nie przekonywało, że będzie dobrze, każde spojrzenie w lustro było koszmarem... Ale postanowiłam byc twarda i po prostu nie patrzeć za często w to lustro, nie myśleć o tym i próbowac sie przekonac, że inni też nie zwracają na to uwagi


No i potem zaczął się *** i moje leki hormonalne (które wydaje mi się, że mają może i nawet większy wpływ na poprawę niz ***) i wszystko zmierza ku dobremu. A uwierzcie mi, było juz naprawdę naprawdę tragicznie!!! Także głowy do góry, damy radę!!!
